BLACK FRIDAY - dlaczego nie robimy wyprzedaży
Share
Od kiedy „robię w ciuchach”, jestem anty-fanką BF. Co roku mamy ten sam problem, choć nigdy dylemat. Dostajemy mnóstwo pytań o rabaty z tej okazji i zawsze odpowiadamy tak samo: nie przeceniamy bieżących kolekcji z okazji Czarnego Tygodnia. Dlaczego? Bo - upraszczając sprawę - nie stać nas na to. Nie stać też naszej Planety, ale to osobny temat. Liczę, że jak przeczytacie do końca ten tekst, to pomyślicie sobie, że za pewnie rzeczy warto zapłacić 100% ceny.
Czym różni się mała, niezależna, lokalna marka modowa od sieciówki, która szyje w Azji lub Afryce? No, całą masą ważnych rzeczy, o których poniżej, ale przede wszystkim kosztami produkcji i marżą z jaką sprzedaje.
Brutalna prawda jest taka, że nie można mieć wszystkiego: craftowej szytej ręcznie w małej szwalni bielizny z wełny merino 100% i 50% promki na BF. Chcesz dodatkowy rabat 20% od rabatu 40%? Jasne, ale nie licz, że na twój mail z pytaniem o rozmiar odpowie człowiek, i to taki, który wymyślił markę i czuwa nad większością procesów w firmie. Raczej będzie to BOT o sztucznej inteligencji.

Nie zapamięta twojego imienia i nie będzie wiedział, że masz już kultowe body COPENHAGEN z pierwszej kolekcji, albo Astra z zeszłego roku. Nie podpowie, żebyś wzięła top Narvik w rozmiarze M, bo jesteś wysoka (co już wie z poprzedniej rozmowy) i nie poplotkujecie o tym, gdzie właśnie spadł śnieg. Stać nas na takie podejście, bo traktujemy je jak część naszej pracy i inwestycję w relacje z klientami, którzy są dla nas jak przyjaciele. Nota bene dla #clientsandfriends mamy zawsze rabat 10% - wystarczy zapis do newslettera. Ale nie stać nas na robienie wyprzedaży w szczycie sezonu. Także dlatego, że LOTS ma tylko JEDEN sezon w roku. Specjalizujemy się w ciepłej bieliźnie i to ona „robi” nam dochód. Zapotrzebowanie na nią kończy się w kwietniu, wraz ze zmianą czasu na letni. Właśnie i tylko teraz zarabiamy na cały rok i reinwestycje w surowce na kolejny sezon.

Nie produkujemy tysięcy sztuk z rozmiaru (choć pewnie kiedyś byśmy chciały mieć taki rozmach;-) i nie mamy gigantycznych stocków, których musimy się pozbyć przed świętami. Raczej szyjemy to, co wiemy, że na pewno kupcie. I raczej mamy problem z nadążeniem z produkcją, niż zbytem. To świadoma polityka, która sprawia, że nie czujemy wyrzutów sumienia na myśl o zaśmiecaniu świata zbędnymi ubraniami. Pozwala na lepszą kontrolę jakości i poczucie, że to co oferujemy na rynku, przeszło przez czyjeś (a konkretnie nasze) ręce.
Mała skala działalności ma ogromne zalety, bo daje poczucie sprawczości i wpływu na to, co i jak dokładnie robimy. Widzimy w tym sens i wierzymy, że dajemy wam nie tylko kolejny dobrze skrojony ciuch, ale i uczucie zaopiekowania. Dzięki wełnie, która ogrzeje was tej zimy i temu bardzo osobistemu podejściu, które staramy się zachować w komunikacji w wami. Inaczej byśmy nie umiały. Zawsze jak wpada nam kolejne zamówienie w sklepie internetowym, cieszymy się na myśl, że ktoś kupił coś, czego potrzebuje i co poprawi jakość jego życia. O czym marzył od dawna, na co odkładał „kieszonkowe”, albo co podejrzał u zachwyconej przyjaciółki i pozazdrościł komfortu.
Jak mówi reklama „Są rzeczy, których nie da się kupić w promce Black Friday; za wszystko inne zapłacisz Mastercard”.

A na marginesie: wiecie, że nazwę Black Friday wymyślili policjanci z Filadelfii, którzy listopadowe przeceny kojarzyli z najgorszymi burdami na mieście w roku? Korki i tłumy ludzi, spieszące się na wyprzedaże po Święcie Dziękczynienia w latach 60. XX wieku przyprawiały służby porządkowe o przerażenie na samą myśl o ostanim piątku listopada. Z czasem nazwa zyskała mniej pejoratywne znaczenie, choć nadal kojarzy się z szaleństwem zakupowym. Ulegamy mu, bo w tym okresie atakują nas reklamy o 30%, 40% i 60% rabatach. I wydaje się, że to okazja, która się nie powtórzy. Często korzystamy z niej, choć zasadniczo nie potrzebujemy wcale nowego odkurzacza. Stary nadal działa. Co więcej, jak kupimy nowy to trzeba go będzie zutylizować = wygenerować kolejny elektro-odpad. Niech rzuci kamieniem ten, kto nie skusił się choć raz na nie tak znowu bardzo potrzebną suszarkę do włosów, bo była w super promce? A tymczasem, w jednym z badań przeprowadzonych w Irlandii 45% ankietowanych przyznało, że w promocjach zrobiło nieplanowany zakup, którego później żałowało. Dlatego zwroty po BF wynoszą od 20-30%, najwiecej w przypadku odzieży i elektroniki właśnie. Szczególnie dla małych marek, konieczność pokrycia kosztu dostawy (którą sprzedawca ma obowiązek oddać kupującemu w przypadku zwrotu) to duże obciążenie, które dodatkowo pomniejsza wspomnianą marżę.
Dlatego w tym tygodniu szczególnie namawiamy was tylko na przemyślane zakupy - kupujcie to, czego naprawdę potrzebujecie i czego nie będziecie chciały odsyłać. Nie dajcie się zwariować, nie z każdej okazji trzeba skorzystać, rzadko która jest ostatnia. Nawet nasze "ostatnie sztuki”, czasem wracają do produkcji :) i ponownie pojawiają się w ofercie.