
Wiecznie ci zimno? Też tak miałam.
Share
Marźniesz od września do czerwca, nawet w ogrzewanych pomieszczeniach i jak Zuza, nasz SM menadżer, nie zdejmujesz płaszcza na wykładach? Albo jak ja, wolisz iść spać brudna, niż wziąć zimny prysznic i nawet latem nie zaśniesz bez skarpetek, a lody jesz wyłącznie w 30 st upały? Witaj w klubie.
Niektórzy gorzej znoszą niskie temperatury, reagując agresją na ciągnącą się w marcu zimę. Zużywają całą życiową energię na to, żeby się ogrzać i to już w październiku. Chłód odbiera im chęć na wychodzenie z domu, bo ich organizm ma mniejszą zdolność do termoregulacji. Czasami oznacza to kłopoty z krążeniem, albo niedoczynność tarczycy, rzadziej inne choroby, albo naturalnie niższą aktywność tkanki tłuszczowej brunatnej. Dobra wiadomość jest taka, że często COŚ da się z tym zrobić. A w zasadzie to nawet sporo.
Wełna, wełna i jeszcze raz wełna!
Można wspierać upośledzoną termoregulację odpowiednim ubraniem. Idealnie, jeśli jest zrobione z naturalnych termoaktywnych włókien i tutaj nic nie pobije wełny. Owce są mistrzami w znoszeniu zarówno bardzo niskich, jak i wysokich temperatur. Futerko, zwane fachowo runem, zapewnia im komfort termiczny przy -20 st C (oraz także plus 30 st C! Tak, to jest właśnie ta termo-regulacja). Na takiej samej zasadzie wełniane warstwy odzieży dadzą Ci izolację przed chłodem. Najlepszą możliwą, bo jednocześnie odparowując nadmiar wilgoci, wysuszając mokre miejsca (czyt. paszki), zanim rozwiną się w nich bakterie i brzydki zapach. Credits go to: specyficzny kształt wełnianych włókien i lanolina. Syntetyki tak nie potrafią - wierzcie mi!
Ale prawdziwy game changer to zmiana nawyków
Noszenie ciepłych, oddychających i szybko schnących ubrań to tylko plasterek na problem marznięcia. Jeśli marźniesz, bo masz upośledzoną termoregulację, to może powinnaś pomyśleć nad poważnymi zmianami w swoim życiu!
Zbadaj się
Na początek wyklucz medyczną przyczynę. Sprawdź jak działa twoja tarczyca i układ krążenia. Skonsultuj wyniki z prawdziwym lekarzem, nie tylko Chatem GPT;-) Wiem, że to prostsze, ale AI jeszcze często nie wie, co mówi. Jeśli wszystko mieści się w normie, to spróbuj zwiększyć swoją tolerancję na zimno poprzez trening odporności na zimno.
Maraton polarny
Mi bardzo pomogło bieganie. Zaczęłam właśnie zimą, co pozwoliło mi zrozumieć, że ciało potrafi się samo ogrzać, tylko trzeba je wprawić w ruch. Moje cierpienie trwa 2 minuty - tyle wystarczy, bym przestała czuć zimno biegając nawet na mrozie. Inni przeliczają to na kilometry - ponoć w Oslo pierwsze 2 km są walką o komfort termiczny, a trzeci km jest już przyjemny. Na 10. odczuwasz prawdziwą rozkosz, a po 20. chcesz przenosić góry… o ile jesteś potomkinią Wikingów, oczywiście.
Przełamanie wewnętrznego oporu przed wyjściem na jogging w mroźny albo deszczowy poranek też jest ważne w tym procesie, dlatego bieganie zimą to trening zarówno sportowy, jak i mentalny. Kardio, jak sugeruje nazwa, to ćwiczenie wydolności naszego układu krążenia, a jego niedomaganie bywa przyczyną ciągłego marznięcia. Słowem zimowe bieganie to duży wysiłek, ale też sporo korzyści i niezrównana satysfakcja. Wiec tak, namawiam do biegania, także zimą, jeśli jeszcze tego nie robicie. I dodam mały tip: oczywiście najlepiej biega się w wełnianych longsleeve'ach.
Poniżej zdjęcie z POLAR NIGHT MARATHON - bieg odbywa się za kręgiem polarnym w Trømso www.msm.no.
Zimno, które rozgrzewa
Skandynawowie twierdzą, że nie marzną, bo są przystosowani do zimnego klimatu, ale prawda jest taka, że dużo robią, żeby dbać o kondycję i odporność. Opisywane przeze mnie w poprzednim poście Koselig, czyli norweski sposób na zatrzymanie wewnętrznego lata na cały rok, polega właśnie min. na oswajaniu zimna. I wykorzystywaniu go w celach terapeutycznych.

Wiadomo, że hartowanie przez saunowanie i morsowanie zwiększa odporność na infekcje, wydolność organizmu i wspomaga metabolizm oraz mechanizmy regeneracyjne. W Szwecji, Finlandii, Norwegii i Islandii to nie tylko hobby, ale część codziennej rutyny. Zimno pobudza układ odpornościowy, a gorąco pomaga zrelaksować mięśnie i oczyścić organizm.
I teraz trochę faktów naukowych: ekspozycja na chłód stymuluje układ nerwowy i układ immunologiczny. Zimno powoduje skurcz naczyń krwionośnych, co poprawia krążenie i pomaga w usuwaniu toksyn. Po wyjściu z zimnej wody i wejściu do ciepłej sauny rozszerzają się naczynia krwionośne, co zwiększa przepływ krwi i dotlenienie tkanek. Taka cykliczna terapia termiczna pobudza układ odpornościowy, zwiększa produkcję endorfin i poprawia nastrój. Spróbujcie, a zobaczycie, że będziecie szczęśliwsi.
Brunatny sprzymierzeniec
Mówi się, że szczupłe osoby marzną bardziej, ale to mit. Chociaż prawdą jest, żę tkanka tłuszczowa odgrywa bardzo ważną rolę w procesie ogrzewania organizmu. Tyle że nie każda. Zwykła biała tkanka tłuszczowa tylko magazynuje energię, a do produkcji ciepła potrzebna jest tzw. brunatna tkanka tłuszczowa. Co ciekawe, rodzimy się z jej sporym zapasem. Noworodkom jest niezbędna, bo nie mają jeszcze umiejętności rozgrzewania się przez ruch i to jest ich jedyne zabezpieczenie przez zamarznięciem. Z wiekiem zanika i żeby ją odzyskać, trzeba się narażać na zimno, bo to ono najskuteczniej stymuluje jej rozwój. Dlatego morsowanie i saunowanie przekłada się w dłuższej perspektywie realnie na to, że lepiej znosimy chłody. Badania wykazują, że osoby z wyższym poziomem tkanki brunatnej mają ogólnie lepsze wyniki metaboliczne i są bardziej odporne na choroby cywilizacyjne, takie jak nowotwory.
Wniosek z tego wszystkiego jest taki, że możemy wykorzystać zimno na naszą korzyść. Żeby przestać ciagle marznąć, trzeba wyjść na mróz. Najtrudniejsze są te dwie pierwsze minuty, dwa pierwsze kilometry, pierwsze zanurzenie w lodowanej wodzie. Ale jeśli się odważycie, wasze życie, zwłaszcza zimą, zmieni się na lepsze! I może spotkamy się w Trømso na polarnym maratonie.